slajder na strone
slider główny
previous arrowprevious arrow
next arrownext arrow

GENERAŁ KUKLIŃSKI


Ryszard Kukliński urodził się 13 czerwca 1930 r. w Warszawie. Miał wielkie szczęście, że zmarł spokojną, naturalną śmiercią 11 lutego 2004 roku w swojej drugiej Ojczyźnie – Ameryce. Wcześniej uniknął zakatowania w piwnicach Rakowieckiej w Warszawie, czy celach Łubianki w Moskwie, nawet bez pokazowego procesu. Jego życie i działalność w latach 1971-1981 były najważniejszymi działaniami wywiadowczymi w całym okresie „zimnej wojny” (1945-1991). Ze względu na konsekwencje polityczno-militarne był najważniejszym agentem wywiadu Stanów Zjednoczonych w XX wieku. To patron Warszawa Muzeum Zimnej Wpjny

Pierwszy oficer WP w NATO

Pułkownik Kukliński, podejmując trudne wybory, ryzykował życiem swoim i swej rodziny. Miał odwagę nie tylko wojskową, ale tę zwykłą, odwagę cywilną. Zdobył w Moskwie na wrogu i okupancie Polski, a następnie przekazał USA, plany strategiczne agresji sowieckiej na Europę Zachodnią, skupione w NATO. Były to faktyczne plany rozpętania III wojny światowej przez komunistyczne „Imperium Zła“. Przekazując te plany Stanom Zjednoczonym, pułkownik Kukliński pomógł Ameryce w wygraniu zimnej wojny. Potwierdziły to nie tylko autorytety polityczne, wojskowe i wywiadowcze USA, ale także sowieckie dowództwo. Trzecia wojna światowa byłaby katastrofą dla Polaków. Bez względu na jej wynik, Polska stałaby się atomowym pobojowiskiem.

Dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej Stanów Zjednoczonych William Casey pisał w raporcie do prezydenta Ronalda Reagana 9 lutego 1982 r.:

„Nikt na świecie w ciągu ostatnich 40 lat nie zaszkodził komunizmowi tak, jak ten Polak“. Narażając się na wielkie niebezpieczeństwo, Kukliński konsekwentnie dostarczał niezwykle cenne, wysoce tajne informacje na temat Armii Sowieckiej, planów strategicznych i zamierzeń Związku Sowieckiego. W ten sposób przyczynił się do utrzymania pokoju w bezprecedensowy sposób. Ci, którzy znają Kuklińskiego osobiście, widzą w nim człowieka wielkiego charakteru, odwagi, polskiego patriotę i bohatera”.

Profesor Zbigniew Brzeziński już w 1991 roku nazwał pułkownika pierwszym polskim oficerem w NATO. Pułkownik Kukliński – szef Oddziału Planowania Strategiczno-Obronnego w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego był zarazem sekretarzem delegacji polskiej na posiedzeniach Układu Warszawskiego oraz faktycznym oficerem łącznikowym pomiędzy dowództwem Armii Sowieckiej i Wojska Polskiego, zwanego Ludowym.

Wątpliwości, a realia

Niewątpliwie złamał przysięgę wojskową na wierność Wojsku Polskiemu, satelickiemu względem Armii Sowieckiej  i Układowi Warszawskiemu. Ta przysięga, do której komuniści zmuszali rok w rok tysiące młodych żołnierzy. Tekst ślubowania stanowił całkowite zaprzeczenie polskiej racji stanu, polskich tradycji patriotycznych. Jednak przede wszystkim był zaprzeczeniem najsłynniejszej przysięgi wojskowej w dziejach oręża polskiego – przysięgi Tadeusza Kościuszki z 24 marca 1794 roku, w której Naczelnik ślubował walczyć z rosyjskim zaborcą o wolność Rzeczypospolitej.

Kukliński był osobiście człowiekiem niesłychanej skromności, a konspiracyjna, supertajna działalność wręcz uniemożliwiały ujawnienie znaczenia jego działań wywiadowczych. Później też musiał ukrywać się nawet w Ameryce przed zemstą KGB, a i tak w 1994 roku w odstępie kilku miesięcy zamordowani zostali obaj jego synowie: Bogdan i Waldemar. Dopiero w maju 1998 r. kiedy po raz pierwszy przyjechał do Polski, wygłosił na Zamku Królewskim wykład pod znamiennym tytułem ANTY-JAŁTA.

Rzeczowa krytyka Kuklińskiego

Jego słowa streszczały powody, które skłoniły go do wystąpienia przeciwko „Imperium Zła”:

„Armia Czerwona była najpotężniejszą, największą i najbardziej nieludzką machiną wojenną, jaką znają dzieje ludzkości. Wiedziałem jakie cele mają sowieccy marszałkowie i generałowie. Niektórych z nich znałem osobiście. Sowieccy generałowie i oficerowie, z którymi miałem do czynienia, to byli prawdziwi profesjonaliści, jeśli chodzi o sztukę wojenną. Było wśród nich wielu, dla których perspektywa zbrojnego najazdu na Zachód była bardzo nęcąca.  

Zdawałem sobie sprawę, że tym ludobójczym, zaborczym, agresywnym planom mogą przeciwstawić się jedynie Stany Zjednoczone, a i to w ramach sojuszu NATO. Wysiłek USA spowodował, że świat uniknął atomowego holokaustu, który Moskwa przewidywała w swych strategicznych planach. Wiedza o tym, co ma się stać, gdy zacznie się wojna, była przerażająca. Latami przyklejałem na wielkich sztabowych mapach symbole grzyba wybuchu atomowego: niebieskie tam, gdzie uderzenia miały paść z Zachodu, czerwone tu, gdzie miały paść nasze.

Nie mogłem nie myśleć, co te grzybki oznaczają. Przecież nie mogłem tego robić bez wyobraźni! Widziałem tę wojnę w całej brutalnej, katastroficznej dokładności. Widziałem Polskę zalewaną lawiną stali, która płynie na Zachód, wchodzi w przerwy po pierwszym rzucie strategicznym wojsk sowieckich i sięga po Atlantyk. Wszystkie moje najgorsze przypuszczenia znajdowały potwierdzenie. A do tego Europa krzyczała, że lepiej być czerwonym niż martwym.

Musiałem coś zrobić! Wszystko, co robiłem – robiłem z myślą o Polsce. Nawet jeśli mój czyn był niewielki, to stałem po właściwej stronie. A nawet jeśli było to niewiele, gdy rozważyć rzecz w szerszej perspektywie, to było to wszystko, co miałem. W istocie było to całe moje życie. Miałem honor uczestniczyć w tej wojnie po stronie USA, po stronie NATO, po stronie Polski, przeciwko sowieckiemu Imperium Zła”.

Początki współpracy z Amerykanami

Kukliński formalnie był agentem wywiadu Stanów Zjednoczonych, został skazany na śmierć przez sąd wojenny jako szpieg Centralnej Agencji Wywiadowczej USA. Ale przecież był agentem polskim! Działał na rzecz polskiej racji stanu, na rzecz narodu i społeczeństwa polskiego, polskiej suwerenności i niepodległości. Każde działanie skierowane przeciwko zależności Polski od Kremla było polskim działaniem patriotycznym, a cóż dopiero misja wywiadowcza Kuklińskiego. Historycznie to była misja realizująca polską rację stanu! Per analogiam Marszałka Piłsudskiego oskarżono o współpracę z austriackim wywiadem, miał odpowiedzieć: „Wolę być nazywany szpiegiem, niż być nikczemnikiem”.

Pułkownik Kukliński ostatecznie decyduje się na podjęcie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi po wydarzeniach grudnia 1970 roku. Przełomem dla niego było zmasakrowanie bezbronnej ludności cywilnej w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Elblągu przez regularne jednostki ludowego Wojska Polskiego. Pierwszym krokiem w tej współpracy było napisanie przez pułkownika 500 stronicowe studium strategiczno-analitycznego: „Rola Ludowego Wojska Polskiego w przyszłej wojnie i wyłączenie LWP z wojny”. Ten tajny memoriał przekaże w 1972 roku Amerykanom w czasie pierwszego spotkania.

Zainicjowanie kontaktów doszło do skutku 18 sierpnia 1972 roku między 21.00 a 24.00 w Hadze, w Holandii. Z Kuklińskim spotkali się trzej oficerowie wywiadu amerykańskiego z US Army, wyznaczeni specjalnie przez Waszyngton. Kukliński wykorzystał do tego od dawna przygotowywany rejs studyjny grupy polskich oficerów jachtem Legia” po Bałtyku i Morzu Północnym. Kukliński zaczął od tego, że przedstawił się, kim jest, z imienia, nazwiska i funkcji w Układzie Warszawskim i w Wojsku Polskim.

Następnie złożył napisaną przez siebie w 1971 roku i długo przemyślany dokument:

Deklaracja Intencji

„My, Polacy, należymy obecnie do obozu sowieckiego, ale to nie był nasz wybór, to zostało ustalone między wami, a Rosjanami. W przypadku wojny, wojny obronnej przeciwko agresji z waszej strony, pozostaniemy z Rosjanami i innymi krajami Układu Warszawskiego. Jest to jednak mało prawdopodobny, jeśli nie wykluczony scenariusz przyszłego konfliktu wojennego w Europie.

Nie chcemy natomiast uczestniczyć w żadnej wojnie agresywnej przeciwko NATO, przeciwko Zachodowi. Czy waszym zdaniem jest szansa nawiązania współpracy między Wojskiem Polskim, a siłami amerykańskimi stacjonującymi w Europie po to, by zapobiec wojnie, a w razie jej wybuchu ? by pomóc w działaniach w polskim interesie narodowym? To oznaczałoby nie branie udziału wojsk polskich w ofensywie sowieckiej przeciwko NATO i wycofanie się Polski z Układu Warszawskiego”.

Tych kilka zdań Deklaracji rozpoczęło najważniejszą misję wywiadowczą w całym okresie zimnej wojny. Ale Deklaracja Intencji pułkownika Ryszarda Kuklińskiego oznaczała coś znacznie więcej. Był to istotny akt polityczny w stosunkach między Stanami Zjednoczonymi a Polską. Akt tajny, ale historyczny i o ogromnej doniosłości. Sformułowany przez pojedynczego polskiego oficera dokument rozpoczynał się słowami My, Polacy. Przechowywany do dzisiaj w tajnych sejfach w Waszyngtonie dokument Deklaracja Intencji Kuklińskiego, w samej swej istocie stanowił prapoczątek integracji Polski z NATO.

III Wojna Światowa

Kiedy decydował się na podjęcie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, rządzony przez Leonida Breżniewa Związek Sowiecki znajdował się w apogeum swej potęgi polityczno-militarnej. Komunizm dążył do panowania nad całym światem i wydawało się to wtedy realniejsze i groźniejsze niż kiedykolwiek wcześniej, poczynając od roku 1917. Te same sowieckie idee wsparte zostały bowiem atomową potęgą i atomowym szantażem Kremla.

Wydawało się wtedy na początku lat siedemdziesiątych XX wieku w samym środku zimnej wojny, że czas pracuje na korzyść Związku Sowieckiego. Szczególnie, że w latach 70. XX wieku narastały tendencje pacyfistyczne, antyamerykańskie i prosowieckie w Europie Zachodniej. Pojawienie się w takiej sytuacji politycznej polskiego oficera wysokiego szczebla stanowiło zaskoczenie dla wywiadu amerykańskiego. Polak zgłosił się sam, z własnej inicjatywy, dobrowolnie, na ochotnika, nie był zwerbowany przez CIA ani inne służby amerykańskie. To ja zwerbowałem USA, a nie oni mnie, do walki o wolność Polski z Rosją Sowiecką  – napisze później Kukliński.

Decyzja przeciwstawienia się „Imperium Zła”

Pułkownik Ryszard Kukliński  szef Oddziału Planowania Obronno-Strategicznego w Sztabie Generalnym (ludowego) Wojska Polskiego wiedział więcej niż jakikolwiek inny oficer czy generał. Nawet jeżeli niektórzy wiedzieli tyle, co on, to albo nie chcieli, albo nie potrafili zrozumieć grozy położenia Polski i Polaków, w chwili wybuchu III wojny światowej. PRL stanowiła integralną cześć imperium sowieckiego, podobnie (ludowe) Wojsko Polskie stanowiło faktyczną część Układu Warszawskiego. Było to logiczne, gdy najważniejsze decyzje dotyczące Polski i Polaków zapadały w Moskwie. Oczywistymi konsekwencjami tego wszystkiego w wypadku konfliktu zbrojnego w Europie musiało być atomowe zniszczenie PRL. Władcy Kremla nie przejmowali się takimi szczegółami, chcąc rozpętać światowy konflikt w imię panowania komunizmu. Doktryna obronna Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, skopiowana z doktryny wojennej Układu Warszawskiego głosiła jednoznacznie:

Doktryna operacyjna polskich sił zbrojnych jest podporządkowana ogólnej doktrynie strategicznej sił socjalizmu. Nie negując znaczenia obrony, oddajemy priorytet działaniom zaczepnym. Operacyjne zadania Polski w ramach Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego przewidują, że po wybuchu konfliktu zbrojnego Wojska Polskie mają rozwinąć operację zaczepną na północno nadmorskim kierunku operacyjnym, na głębokość 500 do 800 km, w pasie 200 do 250 km, w tempie 60 do 80 kilometrów na dobę. […]

Zadaniem (ludowego) Wojska Polskiego miała być walka poza granicami Polski i zdobycie Półwyspu Jutlandzkiego. Równocześnie na teren Polski miał wkroczyć w ciągu pierwszych trzech dni drugi rzut sił Układu Warszawskiego. Było to około 3 miliony żołnierzy Armii Czerwonej oraz 38 tysięcy czołgów i pojazdów opancerzonych. Następnie doktryna przewidywała, że między 6 a 8 godziną od rozpoczęcia wojny przez Układ Warszawski, Ludowe Wojsko Polskie miało zostać rzucone do walk bezpośrednich. Taka była rzeczywista rola „polskiego mięsa armatnie”  wyznaczona przez sowieckie dowództwo.

Sowieckie plany sztabowe przewidywały, że uderzenia atomowe spowodują straty 50 procent w dywizjach tak zwanego pierwszego rzutu strategicznego sił Układu Warszawskiego. Oczywiście dotyczyło to też (ludowego) Wojska Polskiego.

Reagan – Gorbaczow – Kukliński

Prezydent USA Ronald Reagan spotkał się z sowieckim sekretarzem generalnym KPZS Michaiłem Gorbaczowem w Reykjaviku w Islandii. W 1986 roku wieszczyło to krajom przeciwstawnych bloków wojskowych początek odprężenia i nowych stosunków między USA a ZSRS. Początkowo Gorbaczow wcale nie był na początku taki skory do jakichkolwiek ustępstw. Jego postawę zmienił mało znany epizod. W czasie jednej dyskusji, sekretarz obrony USA, Casper Weinberger, podał prezydentowi Reaganowi.

Prezydent USA wręczył je Gorbaczowowi, a ten przekazał je szefowi Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRS, marszałkowi Siergiejowi Achromiejewowi. Gdy wojskowy zobaczył dokumenty, to zbladł. Oto trzymał w ręku szczegółowe plany lokalizacyjne oraz schematy konstrukcji najważniejszych sowieckich bunkrów dowodzenia strategicznego przygotowanych na wypadek wybuchu wojny atomowej. Amerykanie mieli je dokładnie namierzone od kilku lat. Po chwili marszałek Związku Sowieckiego wytłumaczył cywilowi Gorbaczowowi znaczenie dokumentów. Gdy obaj uświadomili sobie sytuację, zrozumieli jak niewielkie mają pole manewru negocjacyjnego. Wówczas rozpoczęły się dalsze pertraktacje amerykańsko-sowieckie.

Amerykański sukces dzięki Kuklińskiemu

Nikt z uczestników tych rozmów na najwyższym światowym szczeblu politycznym nie wiedział, jak te supertajne dokumenty otrzymali Amerykanie. A to właśnie Kukliński dostarczył Ameryce te dane o potężnych sowieckich ośrodkach dowodzenia, jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych. Polski oficer współpracował z wywiadem Stanów Zjednoczonych od lipca 1972 r. do listopada 1981 r. W tym okresie pod rządami Breżniewa Rosja Sowiecka osiągnęła apogeum swej potęgi polityczno-militarnej, zagrażając światu atomową wojną. Amerykanie nadali pułkownikowi kilka pseudonimów. Ostatni, którego używał, brzmiał Jack Strong. Kukliński był najważniejszym agentem CIA w całej historii Ameryki

Jeżeli Sztab Generalny był mózgiem (ludowego) Wojska Polskiego, to najważniejszą częścią Sztabu Generalnego WP był Oddział Planowania Strategiczno-Obronnego. Właśnie jego szefem był pułkownik Kukliński. Wówczas należał do zaufanych sztabowców generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, a także sowieckich marszałków: Ustinowa, Kulikowa, Achromiejewa. Ponadto był oficerem łącznikowym między dowództwem (l)WP i Armii Sowieckiej. Pełnił też obowiązki sekretarza delegacji WP na posiedzeniach Układu Warszawskiego. Kukliński uchodził za najmłodszego i najzdolniejszego polskiego sztabowca w opinii sowieckiego dowództwa.

W skarpetkach na mapę Europy

W jak sposób pułkownik Kukliński wkradł się w łaski sowieckich generałów i zdobył ich zaufanie? Doszło do tego na przełomie sierpnia i września 1973 r. podczas wielkich manewrów Układu Warszawskiego. W rejonie Magdeburga w NRD znajdowała się kwatera polowa wszechwładnego ministra obrony ZSRS marszałka Dmitrija Ustinowa, k†gry był prawą ręką Breżniewa. Sztabowcy ćwiczyli właśnie pozorowany atak na Europę Zachodnią z użyciem m.in. taktycznych rakiet z głowicami jądrowymi. Wojska Układu Warszawskiego miały uderzyć znad granicy NRD z RFN aż po wybrzeże Atlantyku. W tym czasie (ludowe) Wojsko Polskie miało zdobywać Danię i północną część RFN.

Nagle doszło do ewidentnego błędu sztabowców na wielkiej mapie. Marszałek Ustinow zbeształ stojących przed nim na baczność marszałków i generałów. Wszyscy stali na tle rozpostartej na ziemi ogromnej płachty upstrzonej strzałkami i chorągiewkami. Nikt nie zrozumiał o co chodzi sowieckiemu dowódcy. Zupełnie niespodziewanie wszedł wówczas na tę mapę w skarpetkach jeden z oficerów – pułkownik Kukliński. Poprzestawiał kilka chorągiewek i wrócił na swoje miejsce, trzymając buty w rękach. Niedźwiedziowaty Ustinow podszedł do niego, ucałował i klepiąc po ramionach powiedział: Wot, mołodiec. Działo się to na oczach wszystkich sztabowców Układu Warszawskiego.

Od tej pory Kukliński pozostawał poza wszelkimi podejrzeniami jako zaufany samego marszałka Ustinowa. Wkrótce został skierowany do elitarnej Wojskowej Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRS im. K.J. Woroszyłowa. Wówczas w 1973 r., Kukliński współpracował z Amerykanami już od dwóch lat.

Znaczenie informacji Kuklińskiego

W ciągu dziesięciu lat współpracy z Amerykanami Ryszard Kukliński przekazywał im różnego typu informacje. Cały czas był dla NATO, a dla USA zwłaszcza, szczególnym rodzajem barometru – podawał stałą prognozę pogody, stanowił element wczesnego ostrzegania przed możliwością sowieckiego nieoczekiwanego aktu agresji. Sam Kukliński tak to wspomina:

„Do takiego niespodziewanego ataku Sowieci stale trenowali swoje i nasze wojska. Stwierdzali np. krótko: sytuacja międzynarodowa gwałtownie się zaostrzyła. I dalej następowały rozkazy, co należy zrobić. Plan istniał. A jeśli był plan  to jego wykonania nie można było wykluczyć. Skoro był plan Fall Weiss i nastąpiła wojna 1939 roku z Polską. Był plan Barbarossa i doszło do niemieckiego ataku na ZSRR. Był plan stanu wojennego i wprowadzono go 13 grudnia 1981 roku, wszystko było możliwe.

Nie mogę powiedzieć, że przekazałem Amerykanom kompletne sowieckie plany wojenne, ale na pewno poważną ich część. Czyli strategiczne rozwinięcie sił zbrojnych Układu Warszawskiego do wojny i sowiecki plan mobilizacyjny drugiego rzutu. Ten, który stacjonował tuż za wschodnią granicą Polski. Znałem też sowieckie plany wojenne sił pierwszego rzutu, które stacjonowały w Niemczech  w NRD jak zostaną użyte i w jakim ruszą kierunku“.

Informacje dostarczone przez Kuklińskiego były uwzględniane w amerykańskich analizach obronnych oraz wykorzystywane do neutralizowania sowieckich zbrojeń. Dzięki temu Pentagon podejmował decyzje, na jakie rodzaje broni warto wydać pieniądze. Pewnego dnia w roku 1981 CIA zleciła Kuklińskiemu zdobycie informacje na temat pancerza czołgu T-72. Od pozyskania tych danych zależał los amerykańskich programów zbrojeniowych. US Army zaoszczędziła ponad 5 miliardów dolarów na zbrojenia, w tym na produkcję czołgów, dzięki informacjom Polaka.

Zagrożenie sowieckie

Amerykańscy i NATO-wscy politycy liczyli się przez okres zimnej wojny, poczynając od 1945 roku, z możliwością agresji ze strony Związku Sowieckiego. Brali jednak pod uwagę głównie możliwość wojny konwencjonalnej, bez użycia broni atomowej na terenie Europy Zachodniej. Tymczasem taka groźba była realna w okresie rządów Breżniewa, kiedy imperializm sowiecki był naprawdę potężny. W warunkach „zimnej wojny” taki nieoczekiwany atak był zawsze możliwy. Rosjanie stale szantażowali nim Zachód. Ogromne manewry, dyslokacje wielkich mas wojsk stanowiły o ciągłym napięciu i zagrożeniu.

Kukliński dostarczał Ameryce na bieżąco informacji nie tylko o tym, co Rosjanie planują, a czego na pewno nie zrobią. NATO nie miało pewności, czy Sowieci nie przekształcą nagle w otwartą wojnę ogromnych manewrów prowadzonych tuż nad granicą z RFN, Austrią i Danią. Siły Układu Warszawskiego mogły uzyskać od razu ogromną przewagę nad wojskami NATO. Stąd działania Kuklińskiego były bezcenne dla amerykańskiego wywiadu. Polski sztabowiec weryfikował dane amerykańskich satelitów zwiadowczych.

Od kary śmierci do Alei Zasłużonych

Bezprecedensowy był wyrok na pułkownika, jeden z najbardziej haniebnych w całej historii sądownictwa PRL. To nie sąd w Moskwie, tylko w Warszawie, złożony z Polaków skazał Kuklińskiego na karę śmierci in absentia. Werdykt odnosił się przekazywanie tajemnic sowieckich, nie polskich. W dodatku zdobyte w Moskwie przez Kuklińskiego supertajne sowieckie dokumenty strategiczne, nie były w języku polskim, tylko rosyjskim! Mimo to wojskowi sędziowie w mundurach (ludowego) Wojska Polskiego skazali Polaka na śmierć. Sąd nad Kuklińskim to bardzo ważny przyczynek do dyskusji nad tym, czym była PRL-owska niepodległość. Jak dalece PRL była składową częścią sowieckiego imperium, a (ludowe) Wojsko Polskie było podporządkowane rozkazom z Moskwy.

Pułkownik Kukliński działał przez dziesięć lat w warunkach maksymalnego zagrożenia. Z Polski wyjechał niemal w ostatniej chwili, gdy kontrwywiad sowiecki deptał mu już po piętach. Doszło do tego 7 listopada 1981 r. w rocznicę bolszewickiej rewolucji, niedługo przed stanem wojennym. Amerykanie zasygnalizowali Kuklińskiemu, by jeszcze przed wyjazdem dostał się na bankiet z okazji komunistycznego święta w ambasadzie sowieckiej.

Ewakuacja Jacka Stronga

Jednak z bankietu pułkownik nie wrócił do swego domu na Nowym Mieście w Warszawie. Kukliński trafił do zakonspirowanego lokalu, skąd wywieziono go na lotnisko. Na polskim paszporcie, wystawionym na inne nazwisko, poleciał do Londynu. Jego żona Hanka i obaj synowie przejechali do Berlina Zachodniego samochodem ambasady amerykańskiej. W operację tę prowadzoną za osobistą zgodą prezydenta Reagana – zaangażowanych było kilkudziesięciu ludzi z amerykańskiego wywiadu. Kukliński wyjechał w momencie, gdy sowieckie KGB i polskie WSW wytypowały sześciu oficerów w polskim Sztabie Generalnym jako agentów USA. Po latach generał Kiszczak przyznał, że najmniej podejrzany był… Ryszard Kukliński.

Sąd wojskowy zaocznie skazał na karę śmierci płk. Kuklińskiego, a dodatkowo na degradację, konfiskatę mienia i pozbawienie praw publicznych. Ale nawet ten komunistyczny sąd nie dopatrzył się żadnych pobudek materialnych w uzasadnieniu tajnego wyroku. Kukliński został zrehabilitowany i uniewinniony w majestacie prawa dopiero w 1997 roku przez Sąd Najwyższy Rzeczypospolitej Polskiej. Już w czasie pobytu w USA były podjęte co najmniej dwie próby uprowadzenia Kuklińskiego do Moskwy i jedna próba zamordowania go. Potem w 1994 roku, w odstępie kilku miesięcy, zginęli w tajemniczych okolicznościach obaj jego synowie Bogdan i Waldemar.

Wyjątkowość działań Kuklińskiego

Totalitarny system polityczny został narzucony przez Związek Sowiecki. Podobnie byli narzuceni ci, którzy PRL rządzili w imię imperialnych interesów Kremla. Od 1944 do 1993 na terytorium Polski znajdowały się wojska Armii Sowieckiej, faktycznie pełniąc rolę wojsk okupacyjnych. Układ Warszawski był warszawskim jedynie z nazwy. Realnie był to układ sowiecki, którego dowództwo mieściło się w Moskwie. Na jego czele stali bez wyjątku sowieccy marszałkowie i generałowie. Polska była nie tylko uzależniona politycznie i eksploatowana ekonomicznie przez ponad pół wieku przez wschodniego sąsiada. Komunistyczna propaganda wmawiała społeczeństwu, że ZSRS jest potężnym przyjacielem, sojusznikiem i wyzwolicielem. Faktycznie był wrogiem, zaborcą i okupantem. I właśnie dlatego na walkę z Związkiem Sowieckim zdecydował pułkownik Kukliński. Były to zmagania z ogromnym przeciwnikiem. Samotny Polak walczył z „Imperium Zła“. Batalię prowadził przy pomocy podstępu, w słusznej sprawie, jaką była wolność Ojczyzny. Pisał o tym Zbigniew Herbert:

„[…] Argument, że pułkownik Kukliński był zdrajcą, w myśl obowiązujących w PRL praw, jest formalnie słuszny, ale całkowicie absurdalny, gdyż musielibyśmy wyrzucić z podręczników szkolnych nazwiska Pułaskiego, Traugutta i Piłsudskiego. Pułkownik Kukliński przez wiele lat toczył samotną walkę, w cieniu grożącej mu w każdym momencie śmierci o sprawy najważniejsze: prawo do niezawisłości, prawo do niezagrożonego bytu państwowego, o godność narodową wreszcie. Stał się symbolem walki znakomitej części naszego społeczeństwa z obcą przemocą. Bohaterowie są zawsze samotni. Nie mają za sobą tłumu płatnych klakierów, redaktorów kłamstwa, zwolenników pałki i obozu osamotnienia.“

Pośmiertne uhonorowanie

Ryszard Kukliński był pułkownikiem Wojska Polskiego i Armii Stanów Zjednoczonych, co było pierwszym takim precedensem od czasów Pułaskiego i Kościuszki. Stąd ceremonia żałobna odbyła się najpierw na słynnym Cmentarzu Narodowym Arlington, gdzie są pochowani prezydenci USA, bohaterowie i najbardziej zasłużeni żołnierze Ameryki, a także amerykański Grób Nieznanego Żołnierza. W uroczystości uczestniczyli generałowie i admirałowie amerykańscy, szefowie CIA, poczty sztandarowe Armii Stanów Zjednoczonych. Nabożeństwo żałobne odprawił kapelan marines, a ich batalion reprezentacyjny oddał 12 salw honorowych. Wcześniej amerykańska orkiestra wojskowa zagrała hymn Polski i USA.

Ci, którzy w stanie wojennym skazali pułkownika na karę śmierci, nie przypuszczali, że nadejdzie taki dzień, kiedy ten wyrok zostanie uchylony. A ponadto 19 czerwca 2004 r. – decyzją prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego – urna z prochami bohatera Polski i USA spoczęła w Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Mogiła pułkownika Kuklińskiego jest pierwszym grobem otwierającym wspomnianą Aleję Zasłużonych.

Pułkownik Kukliński, nawiązując współpracę Wojska Polskiego z Armią Stanów Zjednoczonych, nawiązywał do polsko-amerykańskich tradycji walki o wolność, do tradycji Kościuszki, Pułaskiego i Waszyngtona. W ten sposób te tradycje z okresu wojny o niepodległość Ameryki i walk o wolność Polski zostały odnowione w 1972 roku. Zarazem stanowiły początek sojuszu USA i Polski w ramach paktu NATO. Kukliński nawet nie domyślał się wtedy, że na przełomie XX i XXI wieku będzie powszechnie nazywany pierwszym oficerem Wojska Polskiego w NATO.

Strona Muzeum Zimnej Wojny dostępna jest pod adresem:

www.muzeumzimnejwojny.com